Łódź zachwyciła mnie licznymi artystycznymi instalacjami. Myślę, że wrócimy tam nie tylko dlatego, że dziewczynki chcą jeszcze raz pojechać do Mandorii… lecz także dlatego, że wciąż jest tam dla nas wiele miejsc do odkrycia.

Co nas zirytowało? Pojawiający się znikąd „dziwni” akwizytorzy, którzy podchodzili do ludzi i od razu startowali z tekstami jak do najlepszego kumpla. Wyobraźcie sobie minę Małża. :D Tylko spojrzał, tylko się odezwał, a już akwizytor był daleko… po nim jednak przychodził następny i tak w kółko. No i panowie o wątpliwym stanie trzeźwości, wręcz w stanie nieważkości. Ale takich w każdym mieście można spotkać. Więc absolutnie nie jest to wyznacznik. :D

Muzeum Światła

Jeśli lubicie zabawę światłem, kolory i zjawiska pogodowe na wyciągnięcie ręki, koniecznie odwiedźcie Muzeum Światła przy ulicy Piotrkowskiej 17 (lokal 22U). Cennik znajdziecie tutaj.

Co możecie tam zobaczyć? Oczywiście to, co misie lubią najbardziej, czyli burzę! Jest symulacja burzy z błyskawicami, a oprócz tego lasery, malowanie światłem oraz gratka dla wielbicieli gier komputerowych (znajdziemy tu takie wiekowe, można powiedzieć, że takie jak za naszych dziecięcych lat :D ).

W tym miejscu na pewno fajnie spędzicie czas. Duży plus za miłą obsługę! Do czego (jak to ja) mogę się przyczepić? Miejsce jest małe. Trochę tak zrobione na zasadzie: wepchniemy, co się da, i jakoś to będzie. :) Całe muzeum znajduje się na jednym z pięter kamienicy, więc trzeba się liczyć z wędrówką po schodach. My mieliśmy wózek, zostawiliśmy go przy wejściu na górę, obok schodów. Myślę, że warto to wziąć pod uwagę. A jak jest w środku? Ocenicie sami. :)

Pasaż Róży

Koniecznie musicie odwiedzić to miejsce! Znajduje się przy ulicy Piotrkowskiej. Dokładnie jest to Podwórze Kamienicy Antoniego Engela. Budynki mieszkalne w podwórzu zostały ozdobione mozaiką ciętych luster. Lustra mają różne, dopasowane do siebie kształty, na wzór kwiatów róży. Cały projekt został wykonany przez artystkę Joannę Rajkowską w 2014 roku (na Festiwal Łódź Czterech Kultur). Autorka zadedykowała go swojej córce Róży, która zachorowała na nowotwór oczu.

Miejsce magiczne. Jeśli dorzucimy do tego promienie słońca, znajdziemy się w miejscu jak z bajki. Takie były moje odczucia. I nie tylko moje. Młoda i Didi też były pod wrażeniem! Tylko Małż kręcił nosem, bo ludzi było sporo, ale nie ma co się dziwić – sobota, popołudnie…

Ulica Piotrkowska

Chyba najbardziej znana ulica w Łodzi! I bardzo kolorowa. :) W okolicy jest sporo murali. Szczerze zachęcam, żeby je zobaczyć. Pod jednym z nich udało nam się zaparkować. Jest to największy mural o nazwie „Łódź zwycięska” przy Piotrkowskiej 152. Zaraz pod nim znajduje się płatny parking. A kierując się z parkingu w prawo, praktycznie od razu trafiamy na ulicę Piotrkowską. Znajdziemy tu sporo restauracji, kawiarni, lodziarni. Na ulicy jest też dużo rzeźb z brązu. Dziewczynkom bardzo spodobała się piękna fontanna z rzeźbami bawiących się dzieci i ryb. Cała ulica ma, jak dla mnie, artystyczny charakter. Nie tylko ze względu na murale i rzeźby, ale również ze względu na słynny Pasaż Róży. O Pasażu piszę poniżej. Wracając do Piotrkowskiej, myślę, że jest to obowiązkowy punkt programu zwiedzania Łodzi.

Gdy zbliżała się godzina 11:00, chcieliśmy skorzystać i pójść zobaczyć karmienie słoni. Odbywa się ono w okolicach basenu. Nam się jednak nie udało. Dlaczego? Przez TŁUMY ludzi. Nagle w Orientarium zebrały się tysiące gapiów. A kiedy słonie zaczęły zmierzać do basenu, ludzie biegli jak opętani w stronę szyby, gdzie ten basen można podejrzeć. Przepychali się, grozili sobie, krzyczeli jeden przez drugiego. Powiem szczerze… w zoo czegoś takiego jeszcze nie widziałam :) Więc, co my zrobiliśmy? Wyszliśmy :) I zwiedziliśmy pozostałą część zoo. Zdjęcia z karmienia możecie znaleźć w Internecie. Fascynujące.

Bardzo polecam zamykaną wolierę dla ptaków, do której można wejść przez specjalne zabezpieczone drzwi. Fajnie jest też w akwarium. Ogromnym plusem było to, że byliśmy nielicznymi odwiedzającymi te rejony zoo. Zwierzęta spokojnie pozowały do zdjęć :)

Dobra, trochę ważnych szczegółów:

– przy samym zoo znajduje się spory płatny parking (drugi parking jest kilkaset metrów dalej);

– cennik biletów znajdziecie tutaj;

– z parkingu do wejścia jest bardzo blisko;

– w środku znajdują się liczne punkty gastronomiczne, sklep z pamiątkami oraz można trafić na różne pokazy np. akrobatyczne;

– żeby obejść całe zoo, trzeba zarezerwować sobie kilka godzin;

– codziennie o godzinie 11:00 odbywa się karmienie słoni, to wtedy można podejrzeć te ogromne zwierzęta, gdy pływają w basenie, ale o tym za chwilę. ;)

Zwiedzanie rozpoczęliśmy właśnie od Orientarium. Uważam, że jest to świetnie zorganizowane miejsce do obserwacji życia zwierząt. Przeszliśmy cały pawilon. Naszym ulubieńcem oprócz słoni został orangutan, który leniwie bawił się na przymocowanych na wybiegu linach (kręcił się na nich, wisiał, przeskakiwał z liny na linę – ale robił to tak, jakby brał udział w występie :) ).

Park Źródliska

Przed wyjazdem do Mandorii mieliśmy trochę czasu, ponieważ Małż musiał trochę popracować. Mandorię otwierają o 10:00, a wiecie… my wstajemy najpóźniej o 6:00… Postanowiliśmy wybrać się pod Łódzką Szkołę Filmową. Naprzeciwko znajduje się spory darmowy parking, a zaraz obok, za ogrodzeniem piękny Park Źródliska i Źródliska II. Skoro Małż był przez chwilę zajęty, zabrałam dziewczynki na spacer do parku. Zaraz przy wejściu znajduje się Muzeum Kinematografii, na którego podwórzu można podziwiać eksponaty z filmu „Kingsajz”. Jeśli pójdziemy dalej ścieżką, natrafiamy na obiekty związane z przeszłością tego miejsca. Dawniej był tam kompleks pałacowy Karola Scheiblera. Oprócz budynków pałacowych znajdują się tam: palmiarnia w stylu mauretańskim, grota solna czy drewniana altana w stylu neogotyckim. Altana zachowała się w bardzo dobrym stanie, ale grota solna jest już bardziej ruiną. Po dawnym tarasie widokowym, który na niej się znajdował, nie ma nawet deseczki…

Ale okolica, stawy, drzewa czy same trasy spacerowe sprawiają, że można się tam „zagubić”… :)

Orientarium Zoo Łódź

Przy ulicy Konstantynowskiej mieści się łódzkie zoo, w którym utworzono pawilon Orientarium. Ma on zapewniać przebywającym tam zwierzętom warunki bardzo zbliżone do tych, w których mieszkają na wolności. Oczywiście… zbliżonych, bo jednak te zwierzęta mieszkają w zamknięciu i na wolności nie mają w ciągu dnia tylu gości, czyli nas – ludzi. Z całą pewnością jest to świetnie zorganizowane miejsce.

Z czym mi się zawsze kojarzyła Łódź? Z Łódzką Szkołą Filmową oraz z ulicą Piotrkowską! Ale Łódź to zdecydowanie więcej. Nam udało się zajrzeć w parę miejsc, gdy byliśmy tam podczas sierpniowej wycieczki. Co prawda, naszym miejscem docelowym była Mandoria, ale nocowaliśmy w Łodzi, mieliśmy też cały dzień spędzić właśnie w tym mieście. I co zobaczyliśmy? Zapraszam do lektury!

Zapraszamy na:

Łódź