Bardo

Miasteczko jest tak malownicze, że mogliby tu kręcić filmy. Sama trasa z Wrocławia do Barda trwa przyjemną godzinkę i dwadzieścia minut. Gdy tylko zeszliśmy z góry, postanowiłam, że do centrum pójdę pieszo (Didulec spała w nosidle), a Małż z Młodą podjadą autem. Chcieliśmy się wybrać na obiad, do jakiejś kameralnej restauracji znajdującej się wśród uroczych bardzkich uliczek.

Trasa z parkingu do zabytkowego centrum zajęła mi zaledwie 10 minut. Po drodze przechodzi się kamiennym mostem, przecinając tym samym Nysę Kłodzką. Po zrobieniu setki zdjęć ponownie spotkałam się z resztą naszej ekipy. Sporym rozczarowaniem był fakt, że w okolicy nie ma restauracji, która miałaby dobre opinie. I przez to (lub dzięki temu) trafiliśmy do Karczmy Misoni, oddalonej od ścisłego centrum o parę minut. Mogę to miejsce polecić – pysznie dają tu jeść.

Po obiedzie pojechaliśmy do Domków Osada Bożków na popołudniowy, zasłużony relaks.

Myślę, że wycieczka na Obryw Skalny jest świetnym pomysłem na wędrówkę z dzieciakami. Niedługa i niezbyt męcząca trasa z pięknymi widokami oraz cudownym źródełkiem po drodze.

I tu zaczęły się schody – dosłownie. Ale całkiem wygodnie się po nich szło. Didulec w nosidle nieco się irytowała, wytrzymała jednak do samego szczytu. Po drodze zaczepiło nas dwóch panów, turystów z Legnicy. Opowiadali nam o cudownych właściwościach wody ze źródełka. Na potwierdzenie ich wiary w lecznicze właściwości wody dopiszę, że kiedy jedliśmy pod źródełkiem drugie śniadanie, pewien młody człowiek napełnił cztery pięciolitrowe baniaki wodą z kapliczki, zapakował je do plecaka i udał się w podróż powrotną do Barda. Małż zaintrygowany tym, czy ta woda rzeczywiście jest taka zdrowa, zaczął szperać w Internecie i znalazł informację, że sanepid nie bierze odpowiedzialności za czystość tej wody i stanowczo odradza jej spożycia… I tak właśnie Małż zepsuł całą zabawę. A mieliśmy już w planach po zejściu z Obrywu napełnić cudowną wodą 1,5 litrową butelkę.

Po pierwszej przeprawie schodami dociera się znowu do rozgałęzienia dróg. Można iść dalej schodami na Kalwarię, na której znajduje się Kaplica, lub nieco w lewo, po płaskim w stronę Obrywu Skalnego (co ważne, to obojętne, którą drogę się wybierze – w ten sposób da się obejść oba miejsca).

Po paru minutach dotarliśmy do drewnianych schodów prowadzących lekko w dół, na drewnianą platformę widokową z białym wysokim krzyżem. Można tam usiąść i się rozgościć. Są tam przygotowane wygodne schody do siedzenia. Widok, który się stamtąd rozpościera, jest piękny. Można podziwiać Bardo, zachodnią część Gór Bardzkich, przełom Nysy Kłodzkiej oraz Góry Stołowe. W oddali widać nawet majestatyczny Szczeliniec Wielki!

Na Obrywie oprócz nas było kilkanaście innych osób, ale nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem. Posiedzieliśmy na górze pół godziny, co rusz robiłam nowe ujęcia, nie mogłam oderwać oczu od Szczelińca – góry, którą bardzo lubię, a którą zdobyliśmy w 2021 roku (tutaj link). Didulec była zadowolona, bo na punkcie widokowym pojawili się państwo z małym białym pieskiem. Zaraz po kamieniach i wodzie psy są jej ulubieńcami. Młoda z Małżem spałaszowali słodycze, które mieliśmy ze sobą i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Dodam, że nie licząc postoju przy źródełku i na Obrywie, trasa w górę zajęła nam spokojnym tempem przewidywane 45 minut. Zejście (podczas którego Didulec zasnęła) zajmuje 30 minut.

Po pół godzinie dotarliśmy do Źródełka Maryi uchodzącego za cudowne. Stanowi ono ujęcie wody źródlanej, nad którym wybudowano kamienną kapliczkę. Podobno w roku 1672 woda uzdrowiła młodego Czecha. Od tego czasu zarówno mieszkańcy, jak i niektórzy turyści wierzą w lecznicze właściwości wody (szczególnie w przypadku chorób oczu). Według legend miejsce to ma również spełniać najskrytsze pragnienia – wystarczy nabrać w usta wody z cudownego źródła i obiec kapliczkę trzykrotnie…

I nie uwierzycie, ale udało mi się na to namówić Małża. Od początku mówiłam mu, żeby najlepiej cały się wykąpał w tym źródle, tak na zapas. Żeby już nie przytrafiały mu się żadne kontuzje. Zwłaszcza że działo się to zwykle podczas wakacji. O kąpieli jednak nie było mowy, ledwo by ręce całe w źródełku zmieścił. Ale wody w usta nabrał i szybkim krokiem obszedł kapliczkę trzy razu dookoła. Młoda mu towarzyszyła. A Didulec jak raz do Źródełka wyrwała, tak podchodziła do niego dokładnie jeszcze 42 razy (wiem, bo liczyłam, chodząc za nią – źródełko, ławka i z powrotem).

Wokół kapliczki rozstawione są ławki oraz stół. Można więc usiąść i odpocząć. My zjedliśmy drugie śniadanie i ruszyliśmy dalej. Zebraliśmy się dość szybko i wcale nie miały na to wpływu dwie panie, opiekunki grupy uczniów z wycieczki szkolnej, które dość głośno dawały upust swemu zamiłowaniu do śpiewu. Piosenek religijnych. Nie żebym miała coś przeciwko, ale… po prostu poszliśmy dalej 🙃

Obryw Skalny

Jako zapalona fanka gór, jadąc w jakieś miejsce, skąd choćby z daleka widać góry, szukam wszelkich punktów czy wież widokowych (jeśli oczywiście nie ma w pobliżu jakiegoś szczytu do zdobycia). Po przeczesaniu Internetu trafiłam na informację o Obrywie Skalnym, który znajduje się w Bardzie. Sam punkt widokowy powstał po tym, jak w 1598 roku po ulewnych deszczach w dół koryta rzeki Nysy Kłodzkiej osunął się spory odłam Bardzkiej Góry. Na tarasie widokowym stoi biały krzyż wykonany w 1948 r., który upamiętnia tamto wydarzenie.

Trasa na punkt widokowy nie jest długa i zbyt wymagająca (choć prowadzi cały czas pod górę). Początek znajduje się przy ulicy Skalnej, gdzie znajdziemy spory, darmowy parking. Charakterystycznym punktem w tym miejscu jest przystań do wodowania, m.in. kajaków (spływy Nysą Kłodzką są dość popularne).

Trasa rozpoczyna się w lesie. Początkowo poruszamy się dwoma szlakami: niebieskim (prowadzącym na Kalwarię) oraz zielonym (prowadzącym na Obryw Skalny). Młoda z Małżem pognała do przodu, a ja z Didulcem wolnym krokiem pokonywałyśmy ziemisto-kamienistą drogę. Część trasy pokonała na moich rękach, a część w nosidle (w ostateczności). Droga prowadzi praktycznie cały czas przez las. Ciekawym motywem są zabytkowe kamienne stacje drogi krzyżowej oraz ruiny zamku (żeby tam dotrzeć, trzeba nieco zboczyć ze szlaku – jest tabliczka informująca, którędy iść).

Bożków

W ostatniej chwili zarezerwowaliśmy nocleg w miejscu o nazwie Domki Osada Bożków. Jest tam pięknie! Osada składa się z trzech piętrowych drewnianych domków. Są pięknie i gustownie urządzone. Do Osady przynależy spory teren z placem zabaw i trampoliną. Jest miejsce na ognisko i grill. W każdym domku jest balkon oraz taras. Można cieszyć się widokiem pobliskich wzgórz. Sam Bożków to wieś leżąca pośród Gór Bardzkich, Stołowych oraz Sowich. Charakterystycznym obiektem z całą pewnością jest ogromny XVI-wieczny pałac. Niestety, obecnie jest on zamknięty dla zwiedzających oraz wystawiony na sprzedaż (za bagatela 6,7 mln złotych). Udało nam się zrobić zdjęcia jedynie z zewnątrz i to przez ogrodzenie. Nie chcieliśmy ryzykować wejścia na teren pałacowy – był dobrze pilnowany przez lokalnych koneserów taniego wina.

Sam Bożków jako miejsce ciche, spokojne i urokliwe jest doskonałym pomysłem na wypoczynek. Dodatkowo jest dobrą bazą wypadową w okoliczne góry.

Bardo tytuł „miasta cudów” zawdzięcza bardzo rozwiniętemu kultowi maryjnemu. W mieście stoi Bazylika Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny z figurą Madonny. Tak jak wspomniałam, jest tam też cudowne źródełko oraz Obryw Skalny. Dość ciekawym zabytkiem jest gotycki kamienny most, którym możemy się przedostać z jednego brzegu Nysy Kłodzkiej na drugi. Prowadzi on bezpośrednio do zabytkowej części miasta.

Na Dolnym Śląsku jest sporo tajemniczych i fascynujących miejsc. Nie tylko zamki, jeziora czy góry. Znajdziemy tam też miasteczka pełne uroku. Jednym z nich z pewnością jest Bardo.

W pewną wrześniową sobotę zapadła decyzja, że jedziemy w rejony Gór Bardzkich. Bardo od dawna było na mojej liście miejsc do zwiedzenia. Ponadto ciekawiło mnie, czemu nazywane jest „miastem cudów”. Miejscowość położona jest u podnóża Gór Bardzkich – a urocze miasteczko plus góry to jest to, co lubimy! Uwielbiam małe, zabytkowe miasteczka z krętymi, wąskimi uliczkami. Znalazłam informację o cudownym źródełku (które znajduje się na szlaku prowadzącym na Bardzką Górę/Kalwarię). Czas wejścia na szczyt według mapy to zaledwie 45 minut! Czegóż chcieć więcej?

Dzień wcześniej Małż zaproponował, żebyśmy zostali tam choć na jedną noc (z soboty na niedzielę). Mnie nie trzeba namawiać dwa razy. 😁 Od razu zaczęłam nas pakować.

OBRYW SKALNY

Zapraszamy na: