Pierwsze, co napotykamy po dotarciu na miejsce, jest Schronisko Majlátha (słow. Majláthova chata). Zanim zbudowano ją w obecnej formie, miało swoich poprzedników. W skrócie historia tego miejsca była dość tragiczna.

Niedaleko Majláthovej chaty, gdy pójdzie się dalej wzdłuż stawu, stoją budki z lodami i pamiątkami. Naprzeciw nich znajdują się słynne drewniane drzwi z napisem „Popradske Pleso”. Słynne, bo najczęściej to miejsce jest fotografowane przez turystów. Dalej dociera się do wybudowanego w latach 60 schroniska Popradske Pleso. I właściwie tutaj można by było zakończyć wędrówkę, ale wiadomo, że mi mało i mało, więc poprowadziłam jeszcze kawałek moją ekipę na około stawu czerwonym szlakiem (który tzw. Magistrala Tatrzańska prowadzi na Sedlo pod Ostrovou i ciągnie się aż do Kieżmarskiego Zielonego Stawu). Idąc tą trasą i potem ścieżką wzdłuż jeziora, dociera się do małej „plaży”, z której rozciąga się piękny widok na Staw i schronisko Popradske Pleso. Didulec była zachwycona, bo po drodze mija się mostki, kamienie i zarośla. Z naciskiem na kamienie oczywiście. ;)

Powrót zajął nam już trochę mniej czasu, bo wiadomo z górki. Ale cała trasa, łącznie z obiadem i milionem zatrzymań na zdjęcia, zajęła nam ok. 5 godzin. Zaznaczyć muszę, że według mapy szlakiem niebieskim, którym my się wybraliśmy, nad Popradzki Staw powinno się iść 1 godzinę (nam trasa w górę zajęła 2,5 godziny).

Podsumowując, jest to miejsce idealne na rodzinny spacer!

Trochę szczegółów, jeśli chodzi o Popradzkim Stawie:

– znajduje się w Tatrach Wysokich na Słowacji, w dolinie Złomisk (która stanowi część Doliny Mięguszowieckiej);

– ma ok. 7 ha powierzchni;

– leży na wysokości 1494 m n.p.m.;

– otaczają go takie szczyty jak Popradzka Grań, Grań Baszt i Osterva

– można tam dotrzeć słynną Magistralą Tatrzańską (szlak czerwony) oraz szlakiem niebieskim (droga asfaltowa), szlakiem zielonym (ze Szczyrbskiego Jeziora) i szlakiem żółtym (z okolic Symbolicznego Cmentarza Tatrzańskiego);

– w 1974 roku spadła tam lawina, która pozbawiła życia 12 osób.

Pierwsze schronisko, które zostało wybudowane nad Popradzkim Stawem właśnie w miejscu obecnego Schroniska Majlátha, nie miało łatwego „życia”, ponieważ spłonęło. Następne wybudowane w tym miejscu również spłonęło po 9 latach funkcjonowania. W końcu postawiono tam kamienno-drewniany budynek. Ten przetrwał 2 lata, po czym został zburzony przez nowego właściciela, który postawił drewnianą chatę. Jednak i ona podzieliła los poprzedników i w 1961 roku najpierw pod warstwą śniegu zawalił się dach, a następnie częściowo spłonęło. Po tym chatę rozebrano. W 2006 roku podjęto decyzje o odbudowie schroniska w tym miejscu. W 2011 roku nastąpiło uroczyste otwarcie nowowybudowanego budynku, z charakterystycznymi ścianami, które przypominają mur pruski. Wiecie, że my lubimy takie krwawe historie, dlatego to tam właśnie zjedliśmy nasz obiad, kiedy dotarliśmy nad Popradzki Staw. :D Oczywiście padło na słowackie halusky z bryndzą oraz kofolę. Pyszne to było. :)

Aby jednak trochę sobie urozmaicić drogę, postanowiliśmy w tym miejscu pójść nad Popradzki Staw zielonym szlakiem, który prowadzi po skarpie, a dalej leśną ścieżką. Tam już wózkiem nie da się wjechać. Ale jaka radość całej naszej czwórki! A właściwie trójki, bo Didulec wtedy smacznie spała w nosidle… Były korzenie, kamienie, strome podejścia – nie jakieś wyjątkowo strome, ale jednak. Urozmaicenie było nam bardzo potrzebne. W połowie tej drogi szlak zielony łączy się ze wspomnianym już szlakiem żółtym (prowadzącym przez zabytkowy cmentarz) i razem prowadzą nad Popradzki Staw. Z tego miejsca przez prześwity między drzewami widać taflę wody. Już stamtąd widoki są naprawę piękne.

Co mijamy po drodze? Oprócz leśnych klimatów czeka na nas Hola Uboc z widokiem na góry i łąki (a w oddali na las) czy wodospad Poprad. Mniej więcej po przejściu 2/3 trasy znajdziemy się w miejscu, gdzie pojawia się możliwość pójścia do Popradzkiego Stawu żółtym szlakiem. Na tej trasie mija się Tatrzański Cmentarz Symboliczny z kapliczką i dalej idzie się Mengusovską Doliną nad sam staw (dodam, że cała trasa prowadząca nad Popradzki Staw znajduje się w tej dolinie). Przejście tej części trasy zajmuje 45 minut. Natomiast później przejście szlakiem niebieskim zajmuje już tylko 15 minut. Ale jeśli jest siła w nogach i chęci, to warto urozmaicić sobie tę pordróż i przejść trasą oznakowaną na żółto. My jednak ze względu na zmęczenie nieletnich poszliśmy dalej, szlakiem niebieskim. Po chwili dociera się na Popradską Polane, a odrboinę dalej do miejsca o nazwie Odbočka Zimnej cesty na Štrbské Pleso, gdzie nasz szlak niebieski przecina szlak zielony ze Szczyrbskiego Jeziora. Tak że tak naprawdę można zrobić sobie wcale niedługą i nie taką trudną trasę Szczyrbskie Jezioro–Popradzki Staw. My nad tym pierwszym byliśmy już parę dni wcześniej, więc startowaliśmy z parkingu prosto nad Popradzkie Pleso.

Zdecydowaliśmy się na szlak niebieski. Prowadzi do samego stawu. Według mapy droga powinna zając godzinę. Nam, tradycyjnie, zajęła nieco więcej, bo ponad dwie godziny. Ale po drodze trzeba było zrobić masę zdjęć, trochę pomęczyć rodziców, że chce się do nosidła, za dwie minuty wyjść z nosidła i tak w kółko. :D No i oczywiście przystanki na wodę, czekoladę i kanapkę. Wiadomo, ważna sprawa.

Nad Popradzki Staw wiedzie wygodna asfaltowa droga – wygodna dla osób chcących się tam dostać wózkiem dziecięcym czy wózkiem inwalidzkim. My zdecydowanie wolimy chodzić po drodze o zróżnicowanej strukturze – kamienie, żwir, ziemia, korzenie. ;) I piszę to całkiem serio!

Niestety drogi asfaltowe, nawet z pięknymi widokami, są nużące, zwłaszcza jeśli podróż trwa dłużej niż 15–20 minut. Jest to jednak spore ułatwienie i dzięki temu taki szlak jest dostępny w zasadzie dla wszystkich.

My wybraliśmy się tam w piątek podczas naszych słowackich wakacji. Ilość aut na parkingu świadczyła o ty, że w to samo miejsce co my zmierzają tłumy… Parking znajduje się przy stacji Elektriczki, czyli kolejki (pociągu), którą można się tam dostać z Popradu. Jest płatny, kosztuje 10 euro za cały dzień.

Mimo że droga na Popradzki Staw jest asfaltowa i przystosowana dla wózków, my z niej zrezygnowaliśmy i wybraliśmy się z nosidłem ergonomicznym i turystycznym oraz z szelkami (wraz ze smyczą). Mowa oczywiście o pomocach w przemieszczaniu się dla Didulca. Bo Młoda jak to Młoda, już tylko ze swoich nóg korzysta :)

Popradske Pleso

(Popradzki Staw)

Zapraszamy na: