Po tych „przyjemnych” akcentach omyłkowo wyszliśmy w lewo, na dziedziniec. Tam znajduje się legendarna studnia. Dlaczego legendarna? Bo do tej studni biała dama powiodła pewnego młodzieńca na pewną śmierć. Młoda od razu chwyciła tatę za rękę i odciągnęła od studni. Tak na wszelki wypadek. Wróciliśmy na właściwą trasę i udaliśmy się do sali rycerskiej, gdzie oprócz zbroi znaleźliśmy wypchane zwierzęta. Niezależnie od tego, czy ktoś to pochwala, czy nie (my nie 😊), robią wrażenie. Są pięknie zachowane. Po wyjściu schodami idzie się do sali książęcej. W niej warto zatrzymać się na chwilę przed ogromnym lustrem. Może zobaczycie tam kogoś jeszcze…?
Dalej znak prowadzi zwiedzających na kamienne schody, którymi można wspiąć się na samą wieżę. Po drodze mijamy drzwi z napisem Centrum Bioedukacji Multimedialnej. Tutaj warto jednak iść dalej, ponieważ do Centrum i tak dotrze się w drodze powrotnej. Nie wiedząc o tym, zrobiliśmy odwrotnie. Miejsce to wywarło na nas ogromne wrażenie. W sali z dużego ekranu umieszczonego pod sufitem wita nas sama biała dama.
Powrót odbywa się przez wspomniane wcześniej Centrum Bioedukacji Multimedialnej. Należy przejść przez kolejną salę (zgodnie ze wskazaniem strzałek), w której odbywają się seanse filmowe. Kiedy przechodziliśmy, zwiedzający zbierali się na wspólne oglądanie filmów o przyrodzie rezerwatu, ochronie środowiska i obszarów objętych programem Natura 2000. Po przejściu dalej kamiennymi wąskimi schodami przedostajemy się na dziedziniec. Tak, ten sam, na który wcześniej weszliśmy przez przypadek – ze studnią. Młoda oczywiście spoglądała niepewnie na tatę, kiedy zaglądał przez kratę, która przykrywała otwór studni. Na szczęście biała dama ukazała się wyłącznie na ekranie w sali multimedialnej. Cała wycieczka (licząc od wejścia z parkingu do zejścia) zajęłam nam 2,5 h.
W Centrum dowiecie się, jaka roślinność występuje w rezerwacie. Przekonacie się też, jakie zamieszkują go zwierzęta. Wejście do sal multimedialnych (łącznie są 3 sale) jest bezpłatne. Panuje tam półmrok, co dodaje temu miejscu aury tajemniczości. Na podłodze wyświetlane są obrazy (płynąca rzeka wraz z opadającymi z drzew liśćmi). Przy ścianach znajdują się tajne skrytki. Można je otworzyć i dowiedzieć się, co w trawie piszczy, a dokładniej można zaznajomić się z fauną i florą rezerwatu. Warto też rozsiąść się na wygodnych kanapach multimedialnych i posłuchać śpiewu ptaków.
Wróćmy do schodów prowadzących wprost na wieżę. Tutaj małe ostrzeżenie – schody najpierw są kamienne, a później drewniane, strome i nadszarpnięte zębem czasu. Przed wejściem jest informacja, że wchodzi się tam na własną odpowiedzialność. I potwierdzam, jest stromo, jest ciężko, ale da się wejść. ;) A warto! Z wieży widokowej rozciąga się przepiękny widok na Jezioro Bystrzyckie oraz na Góry Sowie i Góry Wałbrzyskie. Sami oceńcie po zdjęciach. :) Schodząc z wieży, trzeba zachować jeszcze większą ostrożność i uważać na niskie stropy w niektórych miejscach. Małż przekonał się o tym na własnej skórze.
Zwiedzanie zaczynamy po przejściu niskiej bramki, gdzie sprawdza się bilety. Do nas z budki nieopodal wyjrzał miły pan. Zapytał, czy mamy bilety i przepuścił nas dalej. Zwiedzanie zaczynamy od przejścia obok budynku bramnego, który niestety nie jest udostępniony dla zwiedzających, ale już jego wygląd potrafi nacieszyć oczy. Dalej przechodzimy przez kolejną bramę i docieramy do sieni zamkowej. Stamtąd, zanim udamy się dalej, warto przejść do lochów, gdzie znajdziemy dawne narzędzia tortur, takie jak: krzesło inkwizytorskie, dziewicę norymberską czy maskę hańby. Z sali tortur przechodzi się do krypty rodziny van Zedlitz. Tutaj Młodą obleciał lekki strach, nie tylko ze względu na krypty i groby, lecz także przez pająki. Przed podróżą obejrzeliśmy, jak nam się to ostatnio często zdarza, vlog na YouTubie o Zamku Grodno. Była tam wzmianka o krwiożerczych (a tak naprawdę dość jadowitych) pająkach – sieciarzach jaskiniowych. Dość jadowite to chyba delikatne stwierdzenie, bo są to najbardziej jadowite pająki w Polsce… Na szczęście żadnego nie spotkaliśmy, a raczej nie zauważyliśmy, bo w sali tortur jest dość ciemno… :)
Po wyjściu z sali tortur warto na chwilę zatrzymać się przed lochem głodowym, gdzie na samym dole spoczywa szkielet biednej Małgorzaty, którą w lochu zamknął jej ojciec. Stało się tak, dlatego że Małgorzata zepchnęła ze skał 70-letniego burgrabiego, który zgodnie z wolą ojca miał stać się jej mężem. Małgorzata jednak była zakochana w kimś innym. Obok lochu głodowego możemy dostrzec zabytkowe krzyże pokutne, które zabójcy stawiali w miejscach zbrodni.
Do zamku prowadzi 700 metrów ziemistej leśnej drogi. Pokonanie jej przy dobrym tempie powinno zają
15–20 minut. My szliśmy 25 minut. Szlak prowadzi pod górę, najstromiej jest przy podejściu pod samą bramę zamku. Po pokonaniu tej trasy stajemy przed wrotami warowni. Po jej przekroczeniu docieramy na dziedziniec. Znajduje się tam karczma, most prowadzący do zamku oraz kasa biletowa. Godziny otwarcia oraz cennik znajdziecie tutaj . Dzieci do lat 4 wchodzą za darmo, więc Didulcowi się upiekło. :) Zamek można zwiedzać z przewodnikiem (jeśli jest dostępny) bądź na własną rękę. Z przewodnikiem zwiedzanie trwa trochę ponad godzinę. A na własną rękę, ile dusza zapragnie. :) My wybraliśmy drugą opcję. Na przewodnika dziewczyny są jeszcze za małe.
Zamek Grodno zbudowano na szczycie góry Choina w miejscowości Zagórze Śląskie. Budynek góruje nad Jeziorem Bystrzyckim i Doliną rzeki Bystrzycy. Na wzgórzu oprócz Zamku znajduje się rezerwat przyrody. O historii zamku przeczytacie tutaj. Góra Choina znajduje się natomiast na styku Gór Sowich i Gór Wałbrzyskich
Z Wrocławia do samego Zamku Grodno prowadzi prosta trasa, jedzie się nieco ponad godzinę. W okolicy zamku – kawałek dalej od wejścia na szlak prowadzący do warowni – jest parking. Można też zostawić samochód na poboczu, zaraz przy lesie. Nie ma tam zakazu parkowania ani żadnej tego typu informacji, dlatego tam zaparkowaliśmy.
Podczas jazdy samochodem Młoda poprosiła, abym znalazła informacje, czy na zamku straszy jakaś biała dama… I okazało się, że straszy! Według legendy żona kasztelana rzuciła się w przepaść i powróciła z zaświatów, by nawiedzać zamek. Powód jej samobójstwa nie jest znany… Inna legenda mówi o tym, że ta kobieta ze względu na częste wyjazdy męża znalazła pocieszenie w ramionach kochanka. Mąż jednak dowiedział się o wszystkim i w odwecie umieścił żonę w lochu, który zamurował. Podobno biała dama ma zgubny wpływ na mężczyzn i swoją urodą wabi ich w pułapki. Tak się stało z synem kasztelana, który rzucił się za nią do studni, gdzie zginął. Od tej pory również jest uwięziony na zamku, snuje się korytarzami… Młoda była bardzo usatysfakcjonowana tą opowieścią. W trosce o swojego tatę nie odstępowała go na krok podczas zwiedzania.
Zamek Grodno
Zapraszamy na: